Czy istnieją Brandtalary Jana II Kazimierza? – W. Jękot

Oto nowe spojrzenie na dwie odmiany talara toruńskiego z płonącym miastem i datą 1629, pierwotnie przedstawione przez autora, Wojciecha Jękota, na łamach Przeglądu Numizmatycznego, obecnie udostępnione nam z rozszerzoną argumentacją. Zapraszamy!

Pierwsze talary 1629 z płonącym miastem

Za czasów Zygmunta III Wazy , mennicę miejską w Toruniu, otwarto dopiero w 1630 roku. Wówczas w myśl nowej ordynacji menniczej, można było produkować wyłącznie „grubą” monetę srebrna i monetę złotą. Jednymi z pierwszych, a być może nawet pierwszymi talarami toruńskimi były słynne dziś monety upamiętniające zwycięskie odparcie wojsk szwedzkich oblegających miasto w 1629 roku. Niewielka liczba żołnierzy w ilości 350 i 1100 powołanych pod broń mieszczan zdołała powstrzymać i w konsekwencji czego spowodować rezygnacje z dalszych prób zdobycia miasta przez Szwedów. Dodać należy, że siły wroga były znacznie większe i liczyły 6.000 ludzi. Dumni włodarze postanowili więc uczcić to znamienite wydarzenie, wybiciem pamiątkowych monet. Co więcej, dnia 16 lutego każdego roku miało odbywać się święto z tej właśnie okazji. Talary z płonącym miastem wybijano przez kilka kolejnych lat, by po zaprzestaniu ich produkcji wrócić dopiero po blisko 3 dziesięcioleciach!

Brandtalar z czasów Zygmunta III, z aukcji Dr. Busso Peus Nachfolger 27/1246

Pierwsze niezgodności…

Nie będę opisywał tutaj odmian, gdyż zrobił to śp. dr Jarosław Dutkowski w Przeglądzie Numizmatycznym 42/2003, pokazując sztuki wybite w srebrze jak i złocie. Co istotne, a nie przypadkowe, najwięcej egzemplarzy zachowało się w odmianie stempla 2 i 2.I (w „Dzieje Mennicy Toruńskiej” M. Gumowskiego numery 733 i 734). Przy czym w numerze 2 (733) autorzy doszukują się inicjałów H H, czyli Henryka Hemy, rytownika w owym czasie (1629-31). Te rzekome litery znajdują się u dołu całej panoramy, blisko krawędzi otokowej nad napisem. Mało przypominają zaś litery H (każda inna i niedokładnie wykonana). Raczej wszystkim skojarzą się z czymś co nie przypomina w ogóle liter. Dodać należy, że w odmianach, gdzie rytownik się podpisał faktycznie, te literki są  wyraźne i bardzo dokładne.

Czekałem wówczas z niecierpliwością na pojawienie się „Corpvs Nummorvm Civitatis Thorvnensis” panów Dutkowskiego i Suchanka, bo potrzebne mi były zdjęcia wszystkiego, co wybito w mennicy. Pomimo, że od dawna już pewne rzeczy zauważyłem, to ilustracje były mi niezbędne do udowodnienia zupełnie nowego spojrzenia na wymienione odmiany.

„Walcowane” monety Lauera…

Przypatrując się produkowanym talarom w Toruniu, od czasu zarządcy Hansa Lippe w 1630 roku, łatwo zauważamy, że w czasie panowania Zygmunta III Wazy i później jego syna Władysława IV, do produkcji używano wyłącznie starej techniki uderzeniowej. Charakterystyczne dla niej cechy pozwalają na łatwe odróżnienie jej od nowocześniejszej znacznie techniki „walcowej”. Specjalnie użyłem w tym miejscu cudzysłowu, bo nie zawsze walcowanie polegało na obracaniu dookoła w jednym kierunku całych walców z wyrytymi na nich wizerunkami monet, jak to było na samym początku w Gdańsku, a potem w Malborku. Stara technika powodowała niedobicia i odskoki stempla. Nowoczesna niedobicie znacznie ograniczyła, a odskok wyeliminowała zupełnie!

Talar toruński 1650 z inicjałami Lauera – ex. GNDM 6

Przyjrzyjmy się regularnym talarom toruńskim produkowanym w latach panowania Jana Kazimierza. 31 grudnia 1648 kierownictwo nad mennicą traci Gerhard Rogge. W kwietniu roku 1649 zarząd objął (ściślej złożył uroczystą przysięgę ) Hans Dawid Lauer. Duże znaczenie ma fakt, że pochodził on z mincerskiej rodziny z Norymbergii, gdzie od wielu lat produkowano monety talarowe techniką walcową(!), którą oczywiście po krótkim czasie wprowadza i w Toruniu!!! Co bardzo ważne prócz swoich inicjałów (HDL) używał on do sygnowania monet również znaku – sześcioramiennej gwiazdy, którą umieszczał na początku napisu. Widzimy ją od pierwszych, produkowanych przez niego talarów (jeszcze starą techniką, bez sygnatury), jak i na wszystkich kolejnych, produkowanych już nową technika – walcową – monetach, gdzie dodaje literki HDL.

Popatrzmy także na ozdobny otok składający się z  promieniście rozłożonych grubych kresek. Oczywiście, co zrozumiałe, na tych talarach z literkami HDL nie znajdziemy odskoku stempla. Natomiast będą one z reguły nieco owalne i wygięte.

Brandtalary bito również za Jana Kazimierza!

Talar toruński z płonącym miastem wybity za Jana Kazimierza – Aukcja GNDM 16

Spójrzmy więc na omawiane talary z płonącym miastem. Grube kreski otokowe, nieobecne w żadnej z wczesnych odmian tego talara. Na początku napisu sześcioramienna gwiazda, której oczywiście nie ma na innych odmianach talara z płonącym miastem, jak i na żadnym talarze z całego panowania Zygmunta III czy Władysława IV! Charakterystyczne wygięcie i owal monety, który również nie występuje we wcześniejszym panowaniach, bo jak wiemy, w Toruniu wówczas nie stosowano tej techniki. Wszystko to cechy dla monet z walców produkowanych przez Hansa Dawida Lauera. Przykładając monety do siebie podobieństwo widać od razu, szczególnie jak jedną z monet obrócimy o kąt 90 stopni. Czy to nie dziwne? Otóż wcale nie!

Należy wiedzieć, że w Toruniu nie używano typowej walcarki obracającej się dookoła ciągle o 360 stopni. Działała tam maszyna, w której znajdowały się tzw. grzybki, a obracała się tylko o kilkadziesiąt stopni. Pod te grzybki podkładano specjalnie wykrojone, pojedyncze krążki. Ruch obrotowy powodował wyciśniecie rysunku na krążku, po czym powracano do pozycji wyjściowej i podkładano kolejny owalny nieco krążek.

Kiedy wybito nowe brandtalary?

Przekonany jestem, że talary te pochodzą właśnie z okresu Jana Kazimierza, który został Królem Polski w styczniu 1649 roku. Początkowo myślałem, że wyprodukowano je na 20 rocznicę, gdzie pośrednim przyczynkiem stał się wybór samego króla. Miasto miałoby wówczas możliwość przypomnienia nowo wybranemu władcy o swojej stałości i wierności oraz bohaterstwie mieszkańców. Starano się zawsze by panujący patrzył  na nie łaskawszym okiem. Nie pasował mi natomiast czas, w jakim kierownictwo w mennicy objął Lauer, co było 2 miesiące po święcie (obchodzonym 16 lutego). Dodatkowo początkowo Lauer po objęciu rządów produkował talary jeszcze przy pomocy starej, dostępnej mu w mennicy, techniki.

Fragment obrazu przedstawiającego oblężenie Torunia z 1655 r.

W grudniu roku 1655 Toruń poddał się bez walki Karolowi Gustawowi, oddając się pod protekcję szwedzkiego króla. Taka forma kapitulacji na pewno nie pozostała niezauważona przez Jana Kazimierza. Miasto zostało odzyskane przez Rzeczpospolitą dopiero 30 grudnia 1658, po dwukrotnych nieudanych próbach jego odbicia. Oblężenie miasta oficjalnie zakończył uroczysty wjazd króla polskiego, który odbył się 1 stycznia 1659 roku.

Talar toruński z płonącym miastem 1659!

Podsumowując, stwierdzam, że talary z płonącym miastem (odmiany Gumowski 733 i 734) wykonano z wyjątkowych względów właśnie w roku 1659, przy okazji okrągłej, XXX rocznicy obrony miasta i odparcia Szwedów. Po wielu latach przerwy w produkowaniu tej pięknej, pamiątkowej monety. Przemawiają za tym ważne fakty: koniec okupacji szwedzkiej, przybycie króla, a także możliwa chęć ocalenia głów i stanowisk przez szlachtę i magnaterię, która nie postawiła się w 1655 r. wrogowi. Moneta nawiązująca do sukcesów miasta, „wcześniejszych, lepszych czasów”, jednocześnie dająca królowi dużo pieniędzy, mogła stanowić poniekąd formę zadośćuczynienia w obliczu wcześniejszej „niemocy„. W końcu Jan Kazimierz udzielił amnestii kolaborującym ze Szwedami Torunianom.

Z roku 1659 istnieje też najwięcej regularnych talarów (z głową króla na awersie). Miasto miało wówczas dużo srebra, które ściągnięto z obiegu, do przerobu, z okupacyjnych ortów Karola Gustawa, co nakazano już w końcu stycznia 1659 roku! To wszystko tłumaczy dziś największą stosunkowo liczbę zachowanych właśnie tych dwóch odmian monet.  

Ciekawostka

Wszystkie talary Jana Kazimierza z „grzybków” są wykonane jedną i tą samą parą stempli, tylko mają zmieniane 2 ostatnie cyfry daty. Rocznik 1663 ma już wszystkie 4 cyfry poprawione do tej samej wielkości. Grzybki w 1663 roku zostały dodatkowo nieco przeszlifowane po zmianach. Zniwelowano w ten sposób część wykruszeń i wżerów powstałych w czasie produkcji i okresie nieużytkowania.

Analiza, badania i opracowanie – Wojciech Jękot